"Kunszt dwulicowości". Jak alianci traktowali Polskę

75 lat temu, 7 czerwca 1944 r., premier Stanisław Mikołajczyk spotkał się w Waszyngtonie z prezydentem USA Franklinem D. Rooseveltem. Rozmowa była pierwszą z kilku pomiędzy tymi politykami i jednocześnie jednym z momentów, w których rząd RP przekonał się o rzeczywistych celach polityki aliantów oraz ich stosunku do polskich interesów.

W ciągu kilkunastu miesięcy dzielących odkrycie przez Niemców sowieckiej zbrodni dokonanej na polskich żołnierzach w Katyniu i spotkanie premiera Stanisława Mikołajczyka z prezydentem USA Franklinem D. Rooseveltem sprawa polska na arenie międzynarodowej znalazła się w dramatycznym położeniu. Zerwanie stosunków przez rząd ZSRS, śmierć gen. Władysława Sikorskiego, coraz bardziej otwarte wsparcie Stalina dla polskich komunistów, tworzenie podporządkowanej mu "armii polskiej" i sukcesy Armii Czerwonej sprawiały, że coraz wyraźniej rysowała się perspektywa polityczna, w której to Moskwa będzie decydować o przyszłości Europy Środkowej.

Reklama

Długa droga do Waszyngtonu

Dramatycznym sygnałem o zagrożeniu polskiej niepodległości i integralności terytorialnej było przemówienie premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla wygłoszone w Izbie Gmin 22 lutego 1944 r. Pod wpływem ustaleń zawartych na konferencji w Teheranie Churchill stwierdził, że "wyzwolić Polskę mogą obecnie armie rosyjskie, które utraciły miliony ludzi, niszcząc niemiecką machinę wojenną. Nie wydaje mi się, aby rosyjski postulat zabezpieczenia zachodnich granic Rosji wykraczał poza to, co jest rozsądne lub słuszne". W ten sposób premier sojuszniczego państwa Rzeczypospolitej de facto uznawał sowiecką aneksję wschodnich ziem polskich i oparcie granicy polsko-sowieckiej w przybliżeniu na tzw. linii Curzona.

Dwa miesiące wcześniej, 20 grudnia 1943 r., minister spraw zagranicznych Anthony Eden podczas spotkania z Mikołajczykiem nalegał na wznowienie stosunków rządu RP z ZSRS. Był to początek trwających kilka miesięcy stałych nacisków rządów alianckich na Mikołajczyka i pozostałych polskich dyplomatów, których rezultatem była presja przyjęcia do wiadomości utraty ziem wschodnich. 

Położenie Polski zmieniły również postępy armii sowieckiej. 3 stycznia 1944 r. jej oddziały przekroczyły przedwojenną granicę RP. Dwa dni później w wystąpieniu radiowym premier Mikołajczyk podkreślił, że rząd RP jest jedyną legalną władzą na terenach zajętych przez Armię Czerwoną i okupowanych przez Niemców. 20 stycznia Mikołajczyk i minister spraw zagranicznych Tadeusz Romer spotkali się z Churchillem. W trakcie rozmów premier Zjednoczonego Królestwa podkreślił, że jego kraj dąży do odbudowy Polski w granicach między Bugiem a Odrą. Przypomniał także, iż sojusz polsko-brytyjski z sierpnia 1939 r. przewidywał jedynie obronę przed Niemcami. W tym kontekście streścił też ustalenia dotyczące granicy zachodniej oraz zaznaczył, że będą one gwarantowane przez Wielką Brytanię, ZSRS i ewentualnie USA. 

Dzień po tej rozmowie Mikołajczyk przedstawił jej przebieg pozostałym członkom Rady Ministrów. Tego samego dnia rząd RP skierował do swoich brytyjskich i amerykańskich sojuszników szczegółowy zestaw pytań dotyczących gwarancji granic oraz suwerenności Polski.

"Ameryka stoi na stanowisku, że załatwienie spraw terytorialnych powinno być odłożone do zakończenia wojny, gdyż obecnie mogłoby komplikować sytuację. Niemniej, jeśli chodzi o sprawy terytorialne, które mogą być załatwione między zainteresowanymi, może to być pożądane" - głosiła odpowiedź udzielona w imieniu prezydenta Roosevelta. Amerykanie zaznaczali również, że popierają inicjatywy Churchilla, które zmierzałyby do przywrócenia stosunków rządu RP i ZSRS. Roosevelt jednoznacznie dystansował się wobec wejścia w spór pomiędzy Polakami a sowietami. Odpowiedź rozczarowała Mikołajczyka i wszystkich pozostałych polskich polityków.

Dzień przed wspomnianym przemówieniem Churchilla premier Mikołajczyk skierował do Brytyjczyków i Amerykanów memorandum, w którym nalegał na wysłanie przez nich misji wojskowych na terytorium Rzeczypospolitej zajmowane przez Armię Czerwoną. Odpowiedź nie nadeszła. Sytuację rządu RP pogorszyło negatywne stanowisko Stalina, który na początku marca oświadczył, że rozwiązanie kwestii stosunków z rządem RP nie może nastąpić w tym momencie. Stalin stwierdził, że sprawa przyszłych granic została zamknięta już w Teheranie i nie może podlegać dyskusjom międzysojuszniczym.

W obliczu tak trudnej sytuacji międzynarodowej Mikołajczyk wezwał do Londynu ambasadora RP w Waszyngtonie Jana Ciechanowskiego. W jego pamiętnikach czytamy, że wszystkie rozmowy toczone w lutym 1944 r. z premierem, prezydentem Władysławem Raczkiewiczem i Tadeuszem Romerem dotyczyły wyłącznie jednego problemu: czy Roosevelt będzie wspierał polskie interesy. Po powrocie do Waszyngtonu Ciechanowski złożył w Departamencie Stanu list Mikołajczyka do prezydenta Roosevelta. Polski premier deklarował w nim wolę porozumienia ze Stalinem, ale jednocześnie podkreślał, że wartością nadrzędną dla Polski jest suwerenność. Tłumaczył również walkę polskiego podziemia oraz przypominał o zobowiązaniach sojuszniczych USA i Wielkiej Brytanii. Odpowiedź na list nadeszła po kilku dniach od jego przesłania do Departamentu Stanu. Roosevelt usprawiedliwiał się chorobą i napisał, że dopiero za kilka tygodni będzie mógł spotkać się z Mikołajczykiem i udzielić mu satysfakcjonującej odpowiedzi.

9 kwietnia, podczas kolejnego spotkania z Mikołajczykiem, Churchill zaznaczył, że Wielka Brytania i USA są gwarancją niepodległości Polski. W kolejnych kilku tygodniach wydawało się też, że istnieje okazja do normalizacji stosunków rządu RP ze Związkiem Sowieckim. Okazją do tego była seria spotkań między ambasadorem ZSRS akredytowanym przy kilku rządach emigracyjnych Wiktorem Lebiediewem a przedstawicielami rządu RP, m.in. przewodniczącym Rady Narodowej Stanisławem Grabskim. W trakcie rozmów Lebiediew mówił, że niezadługo będzie możliwa wizyta Mikołajczyka w Moskwie. Działania prowadzone przez Lebiediewa odwracały uwagę od coraz intensywniejszych przygotowań Kremla do proklamowania własnego marionetkowego rządu stworzonego z polskich komunistów. Mikołajczyk był świadomy działań Stalina i powiedział o nich podczas spotkania z Churchillem, które poprzedzało jego podróż do USA. Jego zdaniem Stalin zmierzał do neutralizacji rządu RP na uchodźstwie przez włączenie jego przedstawicieli do przyszłego gabinetu tworzonego pod auspicjami Moskwy.

"Kunszt dwulicowości"

6 czerwca, w dniu lądowania wojsk alianckich w Normandii, Mikołajczyk spotkał się z zastępcą sekretarza stanu Edwardem Stettiniusem. Premier RP wyjaśnił, że jego celem jest ponowne nawiązanie stosunków z ZSRS. Dodał jednak, że przeszkodą na drodze do tego celu są zachowanie sowietów wobec administracji ujawniającej się na wschodnich terenach Rzeczypospolitej oraz kwestia granic. 

Następnego dnia Mikołajczyk spotkał się z Rooseveltem. Podobnie jak w przypadku innych spotkań z przedstawicielami polskich władz prezydent USA podkreślił, że wierzy, iż Polska po wojnie będzie silna i niepodległa. Kolejne minuty rozmowy mogły być dla polskiego premiera wręcz szokujące. "Prezydent Stanów Zjednoczonych zaprezentował cały kunszt swej dwulicowości" - podsumował rozmowę w Białym Domu prof. Wojciech Roszkowski w "Najnowszej historii Polski". Przejawem cynizmu amerykańskiej głowy państwa było stwierdzenie, że podczas konferencji teherańskiej Stalin nie wydawał mu się imperialistą lub komunistą.

Roosevelt dążył też do odróżnienia się od Churchilla. Zaznaczył, że to jego łączą ze Stalinem najlepsze stosunki, a sowiecki przywódca nie ufa Churchillowi. Aby zjednać sobie Mikołajczyka, orzekł, iż to nie on, lecz premier Wielkiej Brytanii zaakceptował wschodnią granicę Polski opartą na linii Curzona. Powiedział również, że rząd RP musi przywrócić stosunki ze Związkiem Sowieckim, w przeciwnym wypadku mogą nastąpić jednostronne działania ze strony sowieckiej. Na uwagę Mikołajczyka, że celem polskiego rządu jest uratowanie suwerenności państwa, Roosevelt odpowiedział, iż jest "pięć razy więcej Rosjan niż Polaków".

Podczas rozmowy o wschodnich granicach Polski Roosevelt mówił, że jest w stanie doprowadzić do korzystnych dla Polaków rozwiązań terytorialnych. "Jestem za tym, aby Polska nie wyszła z wojny pokrzywdzona" - deklarował. Dodał, że w granicach odrodzonej Polski znajdą się Śląsk, Prusy Wschodnie wraz z Królewcem, Lwów i Drohobycz. Mikołajczyk wyraził podziw dla jego wiedzy geograficznej. Prezydent USA stwierdził jednak, że ostateczne rozstrzygnięcia terytorialne muszą nastąpić po zakończeniu wojny. Nadmienił, że porozumienie ze Stalinem mogą ułatwić zmiany w składzie rządu.

Wieczorem w Białym Domu odbyła się uroczysta kolacja z udziałem polskiej delegacji i najważniejszych polityków amerykańskich. Po jej zakończeniu kontynuowano rozmowy z Rooseveltem. Towarzyszący Mikołajczykowi zastępca szefa Sztabu Naczelnego Wodza gen. Stanisław Tatar zwrócił uwagę na konieczność dozbrojenia Armii Krajowej, która przygotowuje się do współdziałania z Armią Czerwoną i decydujących dla losów Polski wystąpień przeciwko Niemcom. Roosevelt zadeklarował pomoc w wysokości 20 mln dolarów. Do spełnienia tej obietnicy nigdy nie doszło, ponieważ napotkała ona sprzeciw Związku Sowieckiego.

Podczas wieczornych rozmów Roosevelt podkreślił, że rząd polski "powinien zrobić wszystko" dla ponownego nawiązania kontaktów ze Stalinem. W odpowiedzi Mikołajczyk powiedział, że przeszkodą w przywróceniu stosunków jest brak chęci porozumienia ze strony sowietów. Jako dowód podał niechęć Armii Czerwonej do oddziałów Armii Krajowej na Kresach.

Fakty dokonane

Następnego dnia Mikołajczyk ponownie rozmawiał ze Stettiniusem. Przedstawiciel Departamentu Stanu uchylił się od jakichkolwiek konkretnych odpowiedzi na pytania dotyczące amerykańskiego wsparcia przy nawiązaniu kontaktów ze Stalinem. Dodał nawet, że dotyczące tej sprawy sugestie Roosevelta były tylko ogólnym projektem.

Wbrew jego słowom Roosevelt powrócił do tej kwestii podczas trzeciego spotkania z Mikołajczykiem 12 czerwca 1944 r. Nalegał na akceptację sowieckich warunków wstępnych, m.in. przyjęcia linii Curzona jako podstawy dalszych negocjacji oraz rekonstrukcji rządu zgodnie z sowieckimi sugestiami. Zaznaczył, że przyjęcie tych żądań może sprawić, iż Polska uzyska Lwów i zagłębie naftowe wokół Drohobycza.

Na marginesie rozmów z Rooseveltem i przedstawicielami jego administracji Mikołajczyk spotkał się z Oskarem Langem. Ekonomista o lewicowych poglądach od 1937 r. wykładał na najważniejszych amerykańskich wydziałach ekonomii. Był również agentem NKWD zwerbowanym przez komunizującego dziennikarza Bolesława Geberta: zadanie postawione im przez Moskwę zakładało przekonanie jak najszerszych kręgów amerykańskiej Polonii do polityki sowieckiej. Taki cel przyświecał Langemu również podczas spotkania z Mikołajczykiem. Co niezwykle istotne, inicjatywa rozmowy z polskim premierem nie wyszła ze strony otoczenia sowieckiej agentury wpływu, lecz Departamentu Stanu. Podczas spotkania Lange był faktycznym reprezentantem Stalina. Przekonywał Mikołajczyka do przyjęcia warunków stawianych przez sowietów.

"Wyniki wizyty Mikołajczyka w USA były gorsze niż żadne" - pisze prof. Wojciech Roszkowski. Jego zdaniem działania Roosevelta wprowadziły polskiego premiera w błąd. Obiecał nawiązanie mediacji ze Stalinem, ale po zakończeniu rozmów jedyną jego aktywnością było przekazanie do Moskwy informacji o niepodjęciu podczas waszyngtońskich rozmów jakichkolwiek decyzji. Jednocześnie poprosił Stalina o przyjęcie Mikołajczyka na Kremlu. Sowiecki przywódca zamierzał spełnić tę prośbę dopiero po zakończeniu realizacji planu ustanowienia marionetkowego rządu gotowego do przejęcia władzy w Polsce zajmowanej przez Armię Czerwoną. 

22 czerwca 1944 r. cztery sowieckie fronty liczące 2 mln żołnierzy runęły na niemiecką Grupę Armii Środek. Po jej niemal zupełnej klęsce 21 lipca Armia Czerwona przekroczyła przyszłą granicę wschodnią kontrolowanej przez komunistów Polski. Następnego dnia, 22 lipca, na antenie Radia Moskwa ogłoszono manifest marionetkowego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Mikołajczyk przybył do Moskwy 30 lipca, gdy oddziały Armii Czerwonej były na dalekich przedpolach Warszawy. Stalinowska metoda działania przez "fakty dokonane" i manipulowania swoimi przeciwnikami odniosła ogromny sukces w walce, której stawką były losy Polski i Europy Środkowej.

Cytaty na podstawie:
R. Buczek "Stanisław Mikołajczyk", Toronto 1996
W. Roszkowski "Najnowsza historia Polski" t. 1, Warszawa 2003

Michał Szukała (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy