Pogrzeb por. Aleksandra Życińskiego. Jego szczątki zostały odnalezione po 68 latach

​Pogrzeb żołnierza Armii Krajowej i Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" kapitana Aleksandra Życińskiego ps. "Wilczur" odbył się dziś w Bliżynie. Szczątki partyzanta, zastrzelonego wyrokiem komunistycznego sądu, odnaleziono po 68 latach w bezimiennym grobie pod Kielcami.

Uroczystości pogrzebowe, którym towarzyszyła wojskowa asysta oraz poczty sztandarowe m.in. policji, organizacji kombatanckich, strzeleckich i szkół, rozpoczęła msza św. w kościele pw. św. Ludwika w Bliżynie. W pogrzebie uczestniczyli parlamentarzyści i przedstawiciele organizacji niepodległościowych.

Odznaczony pośmiertnie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2007 r. Krzyżem Odrodzenia Polski porucznik Aleksander Życiński "Wilczur", był żołnierzem konspiracji w szeregach Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i Zrzeszenia "WiN". Decyzją ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z 20 września b.r., "Wilczur" został pośmiertnie mianowany na stopień kapitana.

Reklama

Razem z "Wilczurem" w marcu w lesie w Zgórsku k. Kielc znaleziono szczątki trzech innych żołnierzy podziemia niepodległościowego, więzionych w kieleckim więzieniu Urzędu Bezpieczeństwa, a potem zamordowanych. Byli to żołnierze AK i WiN: Józef Figarski ps. "Śmiały", Czesław Spadło ps. "Mały" oraz podporucznik Karol Łoniewski ps. "Lew".

Partyzantów odnaleziono, ekshumowano i zidentyfikowano dzięki Fundacji Niezłomni im. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki".

W pogrzebie "Wilczura" uczestniczyła żona partyzanta, Józefa Życińska ps. "Zośka", która także była więziona i torturowana w komunistycznym więzieniu, gdzie urodziła córkę Aleksandrę. Oprócz męża w latach 40. i 50. z powodu komunistycznych represji straciła też matkę, ojca i brata; inni członkowie jej rodziny również byli więzieni za działalność podziemną.

W homilii proboszcz parafii garnizonu kieleckiego ks. ppłk Grzegorz Kamiński przypomniał słowa z ostatnich publicznych wypowiedzi "Zośki", w których powiedziała ona, że dzień pogrzebu "Wilczura", będzie podsumowaniem całego jej życia - historii poszukiwania szczątków męża. Podczas ich ostatniego spotkania w więzieniu, w dzień swojej śmierci 24 września 1948 r. Życiński powiedział żonie, by powtórzyła dziecku, które miało się wkrótce narodzić, że "nie jest bandytą", a on "umiera za Polskę".

Jak podkreślał ks. Kamiński, biografie Żołnierzy Wyklętych są odpowiedzią na pytanie czym jest patriotyzm. "To oni swoja postawą, swoim wyborem dają nam dzisiaj szansę, byśmy dalej mogli być Polakami (...) Zachowanie pamięci o ludziach, którzy oddali życie w obronie ojczyzny, jest nie tylko naszym obowiązkiem, ale przede wszystkim zaszczytem" - dodał duchowny.

P.o. szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk podkreślił w swoim wystąpieniu, że uroczysty pogrzeb jest podziękowaniem za życie Życińskiego, które było przepełnione "miłością do Rzeczypospolitej". "Wreszcie w Polsce prawda nazwana jest prawdą, kłamstwo - kłamstwem, bohater - bohaterem, a zdrajca - zdrajcą. I dlatego dopiero po 68 latach oddajemy hołd bohaterom, tym którzy nie zgięli karku po wojnie (...) i bronili niepodległości, wolności" - dodał.

Zdaniem Kasprzyka nie mają racji osoby, które podważają sens walki żołnierzy niezłomnych - bo wówczas należałoby podważyć sens innych walk o niepodległość Polski m. in z okresu zaborów i II wojny światowej. "Pokoleniu żołnierzy niezłomnych (...) Bóg powierzył honor Polaków po wojnie. I oni tego honoru obronili. Byli wierni do końca, bo wiedzieli, że Polska musi być niepodległa i że honor jest rzeczą najważniejszą" - ocenił.

List do uczestników uroczystości skierował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podkreślił, że rodziny mimo starań, musiały czkać długie lata na oficjalne uznanie, uhonorowanie i upamiętnienie bliskich. Zwrócił też uwagę na rolę Fundacji Niezłomni w odnalezieniu szczątków żołnierzy oraz ekspertów Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy, którzy brali udział w ich identyfikacji.

"Pragnę zapewnić, że Prawo i Sprawiedliwość tak jak dotąd będzie dokładało wszelkich starań, by tacy wspaniali niezłomni patrioci, jak śp. Aleksander Życiński, znajdowali należne im miejsce w panteonie naszych narodowych bohaterów. By prawda historyczna zwyciężyła, a tym samym, aby kat nie był mylony z ofiarą, a zdrada z miłością ojczyzny" - napisał lider PiS.

Przypomniał, zwracając się do małżonki "Wilczura", że mimo ciężkich doświadczeń "nigdy nie złożyła broni". "Walczyła o pamięć o swoim mężu, zakładała +Solidarność+ w PKS w Skarżysku, była świadkiem w procesie stalinowskich zbrodniarzy Adama Humera i Edmunda Kwaska, którzy ją torturowali, działała w (...) organizacjach kombatanckich (....). Jest pani świadkiem historii, ucieleśnieniem życia w wartościach, wzorem niezłomnej postawy patriotycznej" - podkreślił Kaczyński.

Prezes Fundacji Niezłomni Wojciech Łuczak zwrócił uwagę, że pamięć o Życińskim przetrwała dzięki "miłości rodziny i szacunkowi rodaków". "Twoja mogiła przypominać nam będzie czyny niezłomnych dumnych Polaków, będących dla nas wzorem hartu ducha i niezłomnego trwania przy ojczyźnie (...) i naszym wrogom, że jesteśmy narodem zdecydowanym zawsze walczyć o swoją suwerenność" - mówił.

"Dziś jesteś w upragnionej wolnej Polsce (...)Ze sztandarami +Bóg, honor, ojczyzna+. Twoja Polska ma orła w koronie (...) Spełniły się twoje marzenia, marzenia twojego pokolenia" - mówiła nad trumną "Wilczura" jego córka, Aleksandra Milanowska.

Aleksander Życiński urodził się w 1926 r. w Cechówce (dziś Sulejówek) pod Warszawą. Podczas okupacji mieszkał w okolicach Suchedniowa (dzisiejsze woj. świętokrzyskie), gdzie podjął pracę w fabryce jako szlifierz. Tam nawiązał kontakt z ugrupowaniem Jana Piwnika "Ponurego". W lipcu 1944 r. przeszedł do oddziału płk. Antoniego Szackiego-Dąbrowskiego ps. Bohun, który dowodził Brygadą Świętokrzyską Narodowych Sił Zbrojnych. Złapany w ulicznej łapance, trafił do obozu pracy pod niemieckim Magdeburgiem, skąd uciekł i przedostał się do polskich sił zbrojnych na Zachodzie. Po przeszkoleniu, w maju 1945 r., w grupie skoczków wylądował na Słowacji.

Życiński trafił na Kielecczyznę i został aresztowany przez UB. Zwolniony w 1947 r., wrócił do Suchedniowa, gdzie tworzył struktury WiN. Ponownie aresztowano go w marcu 1948 r., razem z żoną, także działającą w konspiracji. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Kielcach został skazany na trzykrotną karę śmierci za "założenie i dowodzenie grupą bandytów mającą na celu dokonywanie zamachów na organa bezpieczeństwa publicznego, zmierzające do zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego" - można przeczytać w nocie biograficznej "Wilczura" na stronie internetowej kieleckiego Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej.

Został stracony 24 września 1948 r. w Zgórsku k. Kielc. W tej samej egzekucji zginęli Spadło, Figarski oraz Łoniewski. Pogrzeb Spadły i Figarskiego odbył się 10 września w Wąchocku. Łoniewski zostanie pochowany 1 października w podwarszawskim Nadarzynie.

Łącznie od grudnia ub.r. naukowcom pracującym w okolicach Zgórska udało się ustalić i odsłonić pochówki ośmiu ofiar egzekucji. Trwa identyfikacja czterech osób.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy