Kornel Morawiecki. Działalność do wprowadzenia stanu wojennego

W działalności opozycji w latach 1976-1989 uczestniczyły tysiące osób. Wśród nich było wielu działaczy, którzy tworzyli ważne struktury, czy kształtowali najważniejsze kierunki ideowe. Jednym z nich był Kornel Morawiecki.

Rodzina Morawieckich wywodzi się ze zubożałej szlachty z Morawicy z okolic Kielc. Ze strony matki rodzina zamieszkiwała w Wielkopolsce, a pradziad, Karol Szumański, był uczestnikiem Powstania Styczniowego. Rodzice pobrali się w Rakowie w styczniu 1939 r., a następnie zamieszkali w Warszawie, w kamienicy na Pradze. Podczas kampanii wrześniowej ojciec, Michał Morawiecki, był żołnierzem zwiadu artylerii kawaleryjskiej, walcząc m.in. pod Mławą. Należał następnie do Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, gdzie działał pod pseudonimem "Nel". Był uczestnikiem Powstania Warszawskiego.

Kornel Morawiecki urodził się w stolicy 9 maja 1941 r. O wojennej działalności ojca i jego poglądach na komunizm dowiedział się dopiero po 1956 r. Jak wspominał: "Ojciec był człowiekiem bardziej religijnym, jednoznacznym, zdeklarowanym patriotą, dumnym z Polski, jej tradycji, z bohaterskiej przeszłości. Mama do spraw wiary miała stosunek chłodniejszy, była bliższa światopoglądu wolnomyślicielskiego. Mniejsze znaczenie miał dla niej patriotyzm. Wielokrotnie powtarzała, że powinny powstać Stany Zjednoczone Europy [...] Kiedy ojciec mówił o patriotyzmie, mama wskazywała na ruiny Warszawy, jako efekt zbyt silnych uczuć narodowych".

W młodzieńczych latach Kornela Morawieckiego kształtowali przede wszystkim wybitni nauczyciele i katecheci, w tym księża Jan Tarnowski i Eugeniusz Dąbrowski, autor doskonałego tłumaczenia Pisma Świętego. W 1958 roku przyszły przywódca Solidarności Walczącej bez powodzenia zdawał egzaminy na Akademię Medyczną w Warszawie. Udało mu się dostać na fizykę we Wrocławiu i stał się studentem tamtejszego Uniwersytetu. W stolicy Dolnego Śląska kontynuował działalność w duszpasterstwie akademickim, kierowanym przez księdza Stanisława Kluza. Od 1963 r. był już pracownikiem naukowym Politechniki Wrocławskiej.

Swoje pierwsze opozycyjne doświadczenia zbierał podczas wydarzeń na wrocławskich uczelniach wiosną 1968 roku. Wspominał to następująco: "Brałem udział w obradach Rady Wydziału Mat-Fiz-Chem, która dość jednoznacznie wystąpiła w obronie studentów. Wrocławskie środowisko profesorskie zachowało się wtedy w dużej części przyzwoicie. Ówczesny rektor uniwersytetu, profesor Alfred Jahn otwarcie poparł studentów. Zapłacił za to stanowiskiem. Ja wtedy bardzo starałem się zorganizować jakiś druk. Możliwości w tym zakresie były minimalne. W końcu stanęło na tym, że oświadczenia w sprawie postulatów studenckich powieliliśmy metodą fotograficzną".

Stłumienie studenckich protestów nie spowodowało końca działalności. Wraz z Jerzym Petryniakiem, Zdzisławem Ojrzyńskim, Ryszardem Trąbskim, Piotrem Plenkiewiczem i innymi, Morawiecki bezskutecznie próbował rozrzucić ulotki za pomocą baloników-prezerwatyw. Kornel jeździł motocyklem od kiosku do kiosku i wykupywał prezerwatywy, po czym realizacja pomysłu została zawieszona.

Po rozpoczęciu interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji K. Morawiecki malował w Obornikach Śląskich symbole sierpa i młota przyrównywane do swastyki. Towarzyszyło mu "poczucie wstydu za udział naszych żołnierzy w tłumieniu wolności w sąsiednim kraju". W 1969 r. wykonywał nekrologi upamiętniające Jana Palacha, studenta Uniwersytetu Karola w Pradze, który dokonał samospalenia na znak protestu przeciwko "bratniej" interwencji. Rozwieszał je m.in. na Politechnice Wrocławskiej.       

Rok później drukował i kolportował ulotki, w których potępiał masakrę robotników na Wybrzeżu.

W 1970 r. Morawiecki rozpoczął budowę drewnianego domu obok lasu między Pęgowem, Golędzinowem i Wilczynem Leśnym, obok drogi z Wrocławia do Obornik Śląskich. Dom ten, zwany "Kornelówką", odegrał w następnych latach ogromną rolę w kształtowaniu wrocławskiej opozycji i powstania środowiska późniejszego "Biuletynu Dolnośląskiego". Dom był zawsze pełen ludzi, a wiele przybywających tam osób Kornel widział po pierwszy. Wspaniała atmosfera, jaka tam panowała i całkowicie swobodna dyskusja, budowały specyficzny społeczny mikroświat, bardzo odmienny od ponurych realiów PRL.

W czerwcu 1979 r. K. Morawiecki razem z Jerzym Petryniakiem, Zbigniewem Oziewiczem, Januszem Gorylem, Zbigniewem Duszakiem, Włodzimierzem Winciorkiem i Garetem Sobczykiem, podczas pielgrzymki Jana Pawła II do kraju witali  go biało-czerwonym transparentem z napisem "Wiara Niepodległość" w Warszawie, Częstochowie i Krakowie. W stolicy na pl. Zwycięstwa był to jedyny transparent o treści niepodległościowej. Około tysiąca osób skupiło się wokół transparentu i przemaszerowało Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, obok gmachu KC PZPR, a następnie Belwederską. Zaskoczona Służba Bezpieczeństwa nie zareagowała. Natomiast w Częstochowie grupa esbeków próbowała odebrać transparent. Doszło do szamotaniny, w trakcie której transparent ostatecznie przepadł.

3 maja 1979 r. we Wrocławiu powołany został Komitet Samoobrony Społecznej. W czerwcu tego roku ukazał się pierwszy numer pisma KSS - "Biuletyn Dolnośląski". Redaktorem naczelnym został Jan Waszkiewicz, w redakcji znaleźli się także:  Janusz Łojek, Piotr Starzyński i Henryk Lis, który był projektantem winiety. 12 października wyszedł numer specjalny zawierający program II Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. W składzie redakcji był już K. Morawiecki. Działalność "Biuletynu" była dezorganizowana przez Służbę Bezpieczeństwa. Tuż po wydrukowaniu numeru 3-4 cały nakład został skonfiskowany przez funkcjonariuszy SB. Wtedy Waszkiewicz zaproponował Morawieckiemu zorganizowanie nowego miejsca druku. Kornel zgodził się, ale postawił warunek wprowadzenia do rozgadanego środowiska zasad pełnej konspiracji. Do współpracy przy druku zaprosił braci Krzysztofa i Stanisława Gulbinowiczów, lokatorów hotelu robotniczego, którzy "bardziej przypominali jakichś artystów czy innych oryginałów, niż robotników. Ubrani po hipisowsku, słuchali muzyki zespołu Pink Floyd".

W tym czasie we wrocławskim środowisku opozycyjnym dominowali pracownicy naukowi wyższych uczelni, studenci oraz osoby związane ze środowiskami  artystycznymi i hippisowskimi. Ci ostatni stanowili już od przełomu lat 60 i 70. kontrkulturową opozycję wobec systemu i byli poddawani podobnym do opozycji politycznej działaniom operacyjnym stosowanymi przez milicję i Służbę Bezpieczeństwa. K. Gulbinowicz był autorem doskonałych opowiadań i był określany jako drugi Marek Hłasko. Inny hipis, Antoni Roszak, był świetnym poetą i przyjacielem Rafała Wojaczka. Obaj, podobnie jak inne osoby z tego środowiska, stali się sprawdzonymi drukarzami, działającymi później w Solidarności Walczącej.

Morawiecki stworzył własny system bezpiecznego drukowania. Opisał to następująco: "Zazwyczaj każdy numer powstawał w innym miejscu. Powielanie zawsze wiąże się z jakimś hałasem, specyficznymi zapachami, pojawianiem się w domu nieznanych tam osób... Czyli - cały szereg przyczynków, wzbudzających zainteresowanie sąsiadów. Uważałem, że podobne zdarzenie każdym sąsiadom można zgotować tylko raz. Jakaś cykliczność tego docierającego przez wywietrzniki zapachu farby, czy specyficzny dźwięk urządzeń - prowadził ku dekonspiracji. Za każdym razem znajdowałem więc inne mieszkanie do druku. Nim pojawili się w nim drukarze - na miejsce trafiał cały sprzęt, papier, wszystkie niezbędne materiały oraz taka ilość żywności (a także np. papierosów), która pozwalała nie wychodzić z mieszkania na krok aż do końca wydruku. Zakazywałem otwierania okien, pojawiania się na korytarzu itd. Obowiązywała więc zasada - ani jednego procenta alkoholu przed końcem roboty. Za to każde spakowanie nowego numeru było świętowane małą ucztą z butelką wina... [Druk trwał]  zwykle parę dni. Kończył się wielkim sprzątaniem oraz wyprowadzaniem ludzi, sprzętu i wydruku - według ścisłego porządku".

W tym czasie Morawiecki miał ugruntowane antykomunistyczne poglądy. Niechęć do systemu wynikała z jego moralnej, negatywnej oceny, zaś krytyka służyła własnej refleksji na temat możliwości wykreowania bardziej sprawiedliwego systemu. Postrzegając globalne zagrożenie wynikające z komunizmu, proponował globalną współpracę dla jego przezwyciężenia. W "Biuletynie Dolnośląskim" w numerze 5/6 ze stycznia 1980 r. w rubryce "My i nasi sąsiedzi" napisał: "Nasza walka o niezależność przybliża [...] moment uzyskania pełnej niepodległości przez kraje i narody podporządkowane radzieckiej dominacji. Jest też na odwrót. Ludzie domagający się wolności dla swoich narodów podporządkowanych dominacji radzieckiej [...]  przyczyniają się też do osiągnięcia pełnej niezależności przez nasze państwo. [...] Nie ma więc innej możliwości niż walka <o naszą i waszą wolność>".

W styczniu 1980 r., kiedy ZSRR dokonał agresji na Afganistan, redakcja opublikowała oświadczenie w tej sprawie. Nie spotkało się ono jednak z odzewem w innych środowiskach opozycyjnych. W Warszawie Morawiecki spotkał się z działaczami KOR-u. Mówił o imperialistycznej agresji i konieczności zajęcia stanowiska. Wywiązała się bardzo burzliwa dyskusja i "na zebraniu u Jacka Kuronia podjęta została decyzja, że KOR w sprawie Afganistanu żadnego stanowiska nie zajmie". Podobnie zachował się Leszek Moczulski i warszawscy działacze ROPCiO. Według Jana Waszkiewicza "Kornela coś <siekło>. Zachowywał się desperacko. Nie tylko sformułował tekst deklaracji, że jesteśmy temu przeciwni, ale uważał, że polska opozycja powinna zabrać głos w tej sprawie. Tymczasem jednym z dogmatów opozycji było <nie drażnić białego niedźwiedzia>".  

Stosunek do inwazji sowieckiej w Afganistanie poróżnił również redakcję "Biuletynu Dolnośląskiego" z Klubem Samoobrony Społecznej. W redakcji doszło do zmian. W styczniu 1980 r. w jej skład wchodzili, oprócz Waszkiewicza i  Morawieckiego, również Romuald Lazarowicz i Michał Wodziński. W takim kształcie personalnym redakcja przetrwała do powstania "Solidarności".

Włodzimierz Domagalski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kornel Morawiecki | Solidarność Walcząca
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy