Polityka W. Gomułki w latach "odwilży" w Polsce

IX Plenum KC PZPR, które odbyło się w maju 1957 roku, wykazało, że Władysław Gomułka stosuje taktykę odcinania się od najbardziej radykalnych postaw formułowanych na lewym i prawym skrzydle partii.

IX Plenum KC PZPR, które odbyło się w maju 1957 roku, wykazało, że Władysław Gomułka stosuje taktykę odcinania się od najbardziej radykalnych postaw formułowanych na lewym i prawym skrzydle partii.

Zwolennicy nurtu dogmatycznego, często personalnie powiązani z przed-październikową grupą natolińską, "twardość" swoich poglądów legitymizowali często stanowiskiem KPZR i innych partii krajów   sąsiadujących z Polską. Opinia "bratnich" krajów o Polsce i rządach Gomułki była daleka od polskich nastrojów. Tam raczej obawiano się przenikania rewizjonistycznych tendencji, wywołujących społeczne niepokoje, potępiano reformatorskie oblicze PZPR i krytykowano Gomułkę za uległość i pseudokomunizm. Po te same argumenty sięgało wielu polskich aparatczyków. Krytykowali wszelkie społecznie aprobowane formy liberalizacji np. w zakresie polityki rolnej, wyznaniowej (stosunków państwo-Kościół) czy dotyczącej młodzieży oraz życia kulturalnego. Nastroje podsycały dyskusje prasowe, przy czym w prasie dominowali raczej  zwolennicy  choćby  umiarkowanych reform, a w aparacie organizacyjnym partii przewagę mieli zwolennicy twardego kursu. Pozycja Gomułki wydawała się nawet zagrożona, na jego ewentualnego następcę kreowano Zenona Nowaka.

Reklama

Kolejne IX Plenum KC PZPR odbyło się w maju 1957 roku i wykazało, że Gomułka stosuje taktykę odcinania się od najbardziej radykalnych postaw formułowanych na lewym i prawym skrzydle partii - jeśli traktować za owe skrzydła dogmatyków i rewizjonistów. Krytyka skierowana była przeciwko "sekciarstwu", dzieleniu się partii na frakcje - z tym, że znać było większą dezaprobatę dla działań partyjnych reformatorów niż konserwatystów. Spory ideologiczne przybierały na temperaturze, a w postawie Gomułki znać było determinację. Ostro krytykował wypowiedzi L. Kołakowskiego, W. Woroszylskiego i R. Zimanda. Zaszły też pewne zmiany w kierownictwie partii. Z Sekretariatu KC odszedł E. Ochab - objąwszy w rządzie tekę ministra rolnictwa - a dokooptowano Z. Kliszkę. W najbliższym czasie stał się on osobą wywierającą poza Gomułką największy wpływ na decyzje podejmowane przez władze partyjne. Kliszko w Sekretariacie odpowiedzialny był za współpracę ze stronnictwami i innymi ugrupowaniami politycznymi, pracę Sejmu i działalność w nim klubu PZPR. Spośród członków Sekretariatu (Albrecht, Kliszko, Matwin, Morawski, Zambrowski, Gierek, Jarosiński) duże znaczenie zyskał też Zambrowski, kierujący sprawami organizacyjnymi administracji i dodatkowo młodzieży oraz Morawski zajmujący się ideologią, prasą i kulturą. Wymianie ulegli też sekretarze wojewódzcy - z Warszawskiego Komitetu PZPR usunięto kojarzonego z Puławianami Staszewskiego, jego następcą został Jarosiński. W Katowicach analogiczną funkcję objął Edward Gierek.

W planach reformatorskich Gomułka był nadzwyczaj ostrożny, bliższe mu były koncepcje podtrzymujące wariant budowy państwa socjalistycznego (dodajmy: wiernego doktrynie, ale wykluczającego stosowanie bezpośredniego terroru) i partii opartej na zasadach "centralizmu demokratycznego", bez eksperymentów - szczególnie takich, które budziłyby sprzeciw ekip rządzących w bloku państw socjalistycznych i przywódców KPZR. Nie miał podstaw, by sądzić, że społeczeństwo tego nie aprobuje - wręcz przeciwnie. Społeczeństwo polskie - choć nie ma badań, które by to potwierdzały - nie było w końcu impregnowane na powojenną propagandę. Z pewnością bardziej krytycznie oceniało niesamodzielność Polski w układzie międzynarodowym i ograniczenie swobody działania Kościoła katolickiego niż omnipotencję struktur państwowych. 

W tym zakresie nie tylko Gomułka nie wyobrażał sobie innej drogi rozwoju, to raczej nieliczne środowiska, świadome zresztą uwarunkowań geopolitycznych, formułowały nieśmiałe projekty reformowania tego, co zastane, domagały się nie tylko praworządności, ale nowych rozwiązań - może jeszcze nie pluralistycznych, ale też nie przesądzanych odgórnie, niezwiązanych z monopolistyczną pozycją i decyzyjną wszechmocą aparatu partyjnego. Rozwiązaniem satysfakcjonującym wydawało się usuwanie "wypaczeń" socjalizmu, wprowadzenie mechanizmów elementarnej racjonalności gospodarczej i poszerzenie kształtu  społecznej reprezentacji, a nie postrzegana jako nierealna i niepożądana zmiana ustroju.

Zmiany październikowe nie spowodowały powstania jakiejkolwiek alternatywy organizacyjnej dla systemu monopartyjnego. Stronnictwa nie straciły nic ze swojego satelickiego statusu. Ruch młodzieżowy de facto też został przekształcony według  założonego scenariusza. Ukształtowanie nowych organizacji katolików świeckich z minimalną reprezentacją w Sejmie wiosny nie czyniło. Najwyraźniejszą kontestacją - nie mającą jednak żadnej formuły organizacyjnej i daleką od opozycyjności - było to, co określano mianem rewizjonizmu. Raczej postawa niż ruch społeczny, w dodatku obecna w środowiskach intelektualnych i kojarzona także z postaciami wewnątrz PZPR. Trudno definiowalna, na ogół nie wykraczająca poza akceptację socjalizmu. W kolportowanej w środowiskach akademickich ulotce autorstwa Leszka Kołakowskiego brzmiało to tak: Powiemy wam, czym jest socjalizm. Ale najpierw powiemy, czym nie jest. A na tę sprawę mieliśmy kiedyś zupełnie inny pogląd niż obecnie. Otóż socjalizm nie jest (...) społeczeństwem, gdzie pewien człowiek jest nieszczęśliwy, ponieważ mówi to, co myśli, a inny jest nieszczęśliwy, ponieważ nie mówi tego, co myśli; społeczeństwem, gdzie pewien człowiek żyje lepiej, ponieważ nie myśli w ogóle; społeczeństwem, gdzie pewien człowiek jest nieszczęśliwy, ponieważ jest Żydem, a inny czuje się lepiej, ponieważ nim nie jest; (...) państwem, w którym ktoś żyje lepiej, ponieważ wychwala przywódców państwa; (...) państwem, gdzie jest więcej szpiegów niż pielęgniarek i więcej miejsc w więzieniach niż w szpitalach; państwem, gdzie produkuje się znakomite odrzutowce i marne buty; (...) państwem, które daje nagrody grafomanom oraz lepiej od malarzy wie, jakie malarstwo jest najlepsze (...) państwem, które źle odróżnia ujarzmianie od wyzwalania; (...) państwem, którego rząd zawsze wie, jaka jest wola ludu, zanim zapyta go o zdanie; (...) państwem, gdzie filozofowie i literaci mówią zawsze to samo, co generałowie i ministrowie, ale zawsze po nich; (...) państwem, gdzie wyniki głosowania w parlamencie zawsze się dają nieomylnie przewidzieć (...). A teraz - słuchajcie uważnie! - powiemy wam, czym jest socjalizm. Otóż socjalizm jest to ustrój, który...eh!, co tu dużo mówić! Socjalizm jest to naprawdę dobra rzecz.


Pierwszym terenem widocznej polityki wyhamowywania nastrojów była znów prasa. "Porządkowaniem" zajął się od wiosny 1957 r. kierownik Biura Prasy, Artur Starewicz. Niektórych dziennikarzy zwolniono z pracy. Protesty Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich nie przynosiły skutku, próbowano interweniować u Gomułki. Najbardziej radykalnym posunięciem była jednak likwidacja "Po Prostu". Ostatnia edycja pisma ukazała się przed wakacjami, potem nastąpiła zwyczajowa w tym studenckim piśmie wakacyjna przerwa. Redakcja przygotowywała kolejny numer, ale został on wstrzymany przez cenzurę. Nie planowano dalszego wydawania pisma. Gomułka powiedział to wprost na zebraniu partyjnym w FSO na Żeraniu 21 września 1957 roku na kontrrewolucyjną działalność pod taką czy inną formą i postacią, na opluwanie partii, na opluwanie socjalizmu my nie pozwolimy. Albo "Po Prostu" będzie się mieściło w linii partii i będzie prowadziło tę politykę jaką partia prowadzi, albo "Po Prostu" nie będzie w ogóle wychodzić. Uzasadnienie tej decyzji zawierało także sugestie, że pracujący tam dziennikarze zeszli na pozycje "jałowej krytyki", a głoszone przez nich poglądy nie wspierają linii partii tylko "koncepcje burżuazyjne". Także inni prominentni działacze partyjni wypowiadali się coraz ostrzej przeciwko nieobliczalnej w skutkach działalności publicystów. Nieobliczalnej - bo ujawniającej tajemnice państwowe i promującej obce Polsce wzory zachodnie.

Ostatecznie 2 października 1957 decyzją Sekretariatu KC PZPR postanowiono gazety nie wznawiać. Rozwiązanie "Po Prostu" stanowiło wstrząs, pismo było bowiem traktowane jako symbol zmian, konsekwentny promotor październikowych idei i reform. Rozchodzący się wielotysięczny nakład i listy do redakcji świadczyły o żywym odbiorze zawartych tam treści i ich wiarygodności. Pierwsi zareagowali warszawscy studenci organizując protestacyjny wiec, który został stłumiony przez oddziały milicji, konkretnie przez niedawno powołane oddziały ZOMO. Przez kilka dni trwały zamieszki, wielu demonstrantów aresztowano, kilkanaście osób stanęło przed sądem. Wszelkie protesty, choćby ZLP czy innych środowisk twórczych, okazały się bezskuteczne. Stanowisko władz partyjnych w tym wypadku było konsekwentne, po ostrzeżeniach formułowanych wobec środowiska dziennikarskiego nastąpiły dalsze fakty. Zawieszono wiele pism regionalnych, wielu dziennikarzy straciło pracę. Wkrótce wymieniono też redakcje "Nowej Kultury" i innych walczących o reformy czasopism. Konfliktowa była też sprawa miesięcznika "Europa", którego redaktorem naczelnym miał być Jerzy Andrzejewski, a w składzie redakcji projektowano udział wielu znanych ludzi pióra (P. Hertz, M. Hłasko, M. Jastrun, J. Kott, H. Krzeczkowski, J. Minkiewicz, Z. Mycielski, A. Ważyk). Początkowo wydano zgodę na wydawanie pisma, ale jesienią 1957 r. władze partyjne cofnęły ją informując, że pisma nie będzie. Efektem było oddanie legitymacji partyjnych przez członków zespołu na znak protestu przeciw takiej decyzji.

Użycie siły wobec studentów protestujących w sprawie "Po Prostu" stanowiło także wyraźny sygnał, że dyskusja się skończyła. Nie było jednak pierwszą popaździernikową tego typu interwencją. Zarówno środki propagandowe, jak i instrumenty tłumienia zamieszek były podobne w innych przypadkach. Także w kategoriach awanturnictwa i warcholstwa komentowany był strajk tramwajarzy w Łodzi (12 - 14 sierpnia 1957 roku).

X Plenum KC PZPR, odbywające się w rok po sławetnym październikowym wiecu, dobitnie wykazało, że wewnątrz partii nie ma już miejsca na dyskusję czy rozważanie alternatywnych rozwiązań. Z punktu widzenia interesu partyjnego pojmowanego w kategoriach "konsolidacji" i "jednolitości" większym niebezpieczeństwem jawiły się tendencje rewizjonistyczne. Walka z "frakcyjnością" wysunęła się na pierwszy plan, preferencje określił Gomułka porównując dogmatyzm z grypą, a rewizjonizm z gruźlicą.

 Następstwem przyjętej w trakcie plenum uchwały o weryfikacji członków PZPR była akcja czyszczenia szeregów, w większym stopniu zagrażajaca zwolennikom liberalizacji niż konformistycznie nastawionym działaczom. Z szeregów partii wykluczono około 300 tys. członków, ale nadal była to ponadmilionowa organizacja.

Stopniowo wszystkie osiągnięcia Października odchodziły w niebyt albo karykaturalnie zostawały przekształcone. Znać to było także w sytuacji gospodarczej. Efekty polityki pierwszych dwóch lat rządów Gomułki otwierały pewne nadzieje. Po części było to konsekwencją zmian w systemie zarządzania, modyfikacji planu gospodarczego i przyjęcia polityki prokonsumpcyjnej, a także dopływu kredytów ożywiających gospodarkę. Powstawało wiele nowych zakładów, racjonalizowano zatrudnienie. W dużej mierze sprzyjał temu entuzjazm społeczeństwa, także w rolnictwie, gdzie zaniechanie nachalnej kolektywizacji uruchomiło aktywność i inwestycje indywidualnych gospodarstw. Idea rad robotniczych polegająca na włączaniu robotników w zarządzanie przedsiębiorstwem - charakterystyczna dla reformatorskich tendencji - została jednak zaprzepaszczona. 

Bano się ich niekontrolowanego rozwoju. Poniekąd oddziaływał przykład węgierski, gdzie w końcu 1956 roku stanowiły bastion opozycji formułującej groźby strajku generalnego. W kwietniu 1958 roku na IV Kongresie Związków Zawodowych Gomułka zaproponował utworzenie Konferencji Samorządu Robotniczego jako przedstawicielstwa wszystkich aktywnych grup na terenie zakładu pracy - organizacji partyjnych i młodzieżowych, związków zawodowych i rad robotniczych. Ustawą z 20 grudnia 1958 roku usankcjonowano ten projekt i tym samym samorządowe przedstawicielstwo robotnicze stłumione zostało przez KSR-y.

Faktycznym zakończeniem okresu październikowego był III Zjazd PZPR, którego obrady wpierw odraczano, a ostatecznie zwołano go na 10 - 19 marca 1959 roku. Zmiany personalne przyniosły awans do Biura Politycznego osób z najbliższego otoczenia Gomułki - Mariana Spychalskiego, w rządzie kierującego obroną narodową i Zenona Kliszki, polityka równie ortodoksyjnego, jak przywódca, aspirującego do odgrywania istotnej roli w życiu publicznym, zwolennika ostatecznego rozprawienia się z  rewizjonizmem i stanowczej polityki wobec Kościoła. Decyzje, jakie zapadły na Zjeździe, świadczyły o ostatecznej negacji postaw liberalnych czy tendencji demokratycznych. 

Likwidacji lub przebudowie uległy instytucje kojarzone z odnową. Zmiany dotyczyły też polityki gospodarczej, w której nastąpiło znów przesunięcie znacznych nakładów na inwestycje. W wygłaszanych referatach programowych pojawiły się wątpliwości co do wydajności gospodarki indywidualnej na wsi i pochwały spółdzielczości produkcyjnej. Jesień 1959 r. przyniosła w partii dalsze zmiany kadrowe. Z funkcji ministra oświaty odszedł kojarzony z Październikiem W. Bieńkowski, a z władz partyjnych J. Morawski, skierowany na funkcje dyplomatyczne. Kierownikiem wydziału KC został tymczasem K. Witaszewski zwany generał-gazrurka od narzędzia, którego proponował użyć do rozprawienia się z inteligencją.

Jakkolwiek nie patrzyć, Październik zapoczątkował wiele zmian, niektóre zdawały się być bardzo płytkie, ale inne budziły nadzieję, że faktycznie zrozumiano i rezygnowano z eufemistycznie określanych "socjalistycznych wypaczeń". W innych jeszcze przypadkach można było obserwować natychmiastowy powrót do stanu, w którym miejsca i role były rozdane i gwarantowane obowiązującą doktryną władzy. To, co zwykło się nazywać odwrotem od Października czy wyhamowywaniem zmian, ironicznie "normalizacją", dotyczyło relacji władzy i społeczeństwa, w tym artykułowanych przez młodą inteligencję niepokojów i dalszych rewindykacyjnych postaw różnych grup społecznych, a także kwestii związanych z polityką gospodarczą, współzarządzaniem procesem produkcji, czyli organizowaniem samorządu robotniczego. Nastroje rozczarowania oddawały dowcipy. Na pytanie Co się najbardziej zmieniło w Październiku odpowiadano: Gomułka. Mówiono też, że Październik skończył się już w listopadzie.

Dla pokolenia wzrastającego już w realiach PRL-u Październik był ważny. Następcy mogli już nie kojarzyć ani idei rad robotniczych, ani atmosfery toczonych sporów, nie rozróżniali rewizjonistów od dogmatyków, reformowanie socjalizmu też jawiło się jako coraz bardziej nierealne, a "Po Prostu" było tylko tytułem jednej z gazet. Jak to określiła jedna z dziennikarek: Bo oni tego nie czują. Im się 56 rok ogólnie rozmazał po socjalizmie.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000


 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Październik 56 | Władysław Gomułka | Edward Ochab
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy