Zagraniczne reakcje na wprowadzenie stanu wojennego w Polsce

Strajki sierpniowe w 1980 r. i powstanie NSZZ "Solidarność" odbiło się echem na całym świecie, wywołując zainteresowanie Polska na całym świecie. Szok, jakim było wprowadzenie stanu wojennego w grudniu 1981 r. zmobilizował opinię publiczną Zachodu do potępienia reżimu generała Jaruzelskiego i do pomocy polskiemu społeczeństwu.

Począwszy od strajków w 1980 r. w zachodnioeuropejskich sferach politycznych panowała obawa, że dalszy rozwój wydarzeń może doprowadzić do sowieckiej interwencji. Natomiast zachodnie związki zawodowe, z wyjątkiem komunistycznych, przyjęły powstanie "S" entuzjastycznie i rozpoczęły organizowanie systematycznej pomocy.

Przeprowadzane były zbiórki pieniędzy, których łączną wartość do 13 grudnia 1981 r. szacuje się na kilkaset tysięcy dolarów. Tylko amerykańska centrala AFL-CIO przekazała do października 1981 r. 250 tysięcy dolarów.

Reklama

Pieniądze nie zawsze były najważniejsze. Przebywająca w Polsce włoska działaczka związkowa z CGIL Giacomina Cassina szybko zauważyła, że: "Nie pieniądze, lecz sprzęt poligraficzny - to jest to, czego oni oczekują". Dzięki wsparciu zachodnich związków w 1981 r. "Solidarność" dysponowała dobrze zorganizowaną bazą poligraficzną i telekomunikacyjną (system połączeń teleksowych). Do kraju docierały również regularne dostawy żywności, leków, ubrań. Szybko uaktywniły się różne ośrodki polonijne. Największą pomoc charytatywną zorganizował Kongres Polonii Amerykańskiej.

Wprowadzenie stanu wojennego to jedna z najczarniejszych dat w historii Polski. Władze komunistyczne decydując się na tak drastyczny krok dążyły - przy użyciu drastycznych środków i metod - do zduszenia wszelkiej niezależnej działalności. Nie osiągnęły celu ze względu na determinację części społeczeństwa. Przetrwanie było możliwe między innymi z uwagi na dwa czynniki: pomoc Kościoła i pomoc zagraniczną.

Rozpoczęcie "wojny z narodem" przez ekipę Jaruzelskiego wywołało zagranicą niemniejszy szok niż w kraju. Najbardziej stanowcza była reakcja Stanów Zjednoczonych. 23 grudnia 1981 r. prezydent Ronald Reagan ogłosił sankcje wobec PRL, obejmujące zakaz udzielania kredytów i gwarancji kredytowych, zawieszenie klauzuli najwyższego uprzywilejowania, zerwanie umowy o komunikacji lotniczej, ograniczenie transferów najnowszych technologii, zawieszenie współpracy naukowo-technicznej, blokadę dostępu do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Światowego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz zamrożenie wszelkich kontaktów na szczeblu rządowym. Poza tym wskazał ZSRR jako państwo faktycznie odpowiedzialne za stan wojenny i wprowadził sankcje również wobec Związku Sowieckiego.

Państwa Europy Zachodniej nie przyłączyły się do bojkotu, przyjmując wprowadzenie stanu wojennego raczej z ulgą. Kanclerz RFN Helmut Szchmidt na wspólnej konferencji z NRD-owskim przywódcą Erichem Honeckerem w grudniu 1981 r. powiedział, że stan wojenny był koniecznością ("Ich bedaure, dass dies Nun notwendig war").  Powiedział, że "Pan Honecker jest równie jak ja zaniepokojony, że okazało się to konieczne". Z ekipą Jaruzelskiego sympatyzowała znaczna część zachodnioniemieckich mediów. "Die Zeit" napisał: "Generałowi należy życzyć powodzenia, a stan wojenny zapewnia oddech samym Polakom, Rosjanom, Zachodowi i daje wszystkim szansę, może ostatnią, cofnięcia się o krok od przepaści."

Już 13 grudnia 1981 r. francuski minister spraw zagranicznych Claude Cheysson oświadczył, że stan wojenny "to nie nasza sprawa, nic w tej sprawie nie zamierzamy robić". W podobnym tonie wypowiedział się austriacki kanclerz Bruno Kreyski.

Należy dodać, że cytowani politycy zachodnioeuropejscy byli równocześnie w swoich krajach przywódcami partii socjalistycznych czy socjaldemokratycznych, starających się tradycyjnie utrzymywać dobre stosunki z władzami PRL. Z kolei, co mogło wydawać się zaskakujące, stan wojenny potępiła włoska Partia Komunistyczna.

Zupełnie odmiennie zareagowały społeczeństwa państw zachodnich. Już w pierwszych dniach stanu wojennego w całej Europie Zachodniej doszło do manifestacji potępiających postępowanie władz PRL. Do największych doszło w Paryżu, Londynie i w Skandynawii.

W Paryżu wielką manifestację w dniu 14 grudnia zorganizowało pięć wielkich francuskich central związkowych: CFTC, CFDT, FO, FEN i CGC. Wyłamali się jedynie komuniści z CGT, choć w drugim szeregu maszerowało dziewięciu członków komitetu wykonawczego tego związku. Tego dnia na ulicach Paryża protestowało ponad sto tysięcy osób, a w całej Francji w demonstracjach i wiecach uczestniczyło ponad milion osób. 21 września na apel francuskich central związkowych na znak solidarności z robotnikami w Polsce na godzinę została przerwana praca.

W Londynie władze TUC, czyli organizacji, która skupiała brytyjskie związki zawodowe, nie chciały początkowo słyszeć o udziale w manifestacji na rzecz "Solidarności". W tej sytuacji Tadeusz Jarski-Jarzembowski, założyciel organizacji "Solidarity with Solidarity" prowadził rozmowy w z Davidem Bassnetem, szefem wpływowego związku pracowników municypalnych. Po dwóch dniach rozmów poirytowany brakiem rezultatów powiedział: "Mam dość tych rozmów. Jeśli do środowego popołudnia nie ogłosicie, że popieracie "Solidarność" i potępiacie wprowadzenie stanu wojennego, jeśli nie przyślecie poważnego przedstawicielstwa waszego związku, żeby wystąpił z mową na mojej demonstracji, to w niedzielę w Hyde Parku puszczę taśmę z waszego zjazdu (z maja 1981) z obietnicą, że "Solidarność" ma poparcie waszego związku i będę krzyczał przez megafony: a gdzie teraz jesteście skurwysyny?"

Ta argumentacja okazała podziałała. Do niedzieli 20 grudnia Jarski-Jarzembowski uzyskał poparcie 6,5 miliona brytyjskich związkowców. W dniu manifestacji był mróz, niezwykle ostry jak na warunki londyńskie. Komunikacja miejska nie działała. Mimo to w proteście uczestniczyło dwadzieścia tysięcy osób. "To był cud. Coś niesamowitego" - powiedział później polski organizator manifestacji.

W półrocze wprowadzenia stanu wojennego "Solidarity with Solidarity" zorganizowała kolejną manifestację. Demonstranci przemaszerowali od Hyde Parku do Trafalgar Square. Od tej pory, do 1989 r.,  w Londynie protesty pod ambasadą PRL odbywały się każdego trzynastego dnia miesiąca.

13 grudnia 1981 r. szwedzka telewizja nadała przemówienie gen. Jaruzelskiego. W domu założyciela Biura "Solidarności" w Sztokholmie Jakuba Święcickiego (syna działacza warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej) zaczął się nadzwyczajny ruch. Jego mieszkanie stało się centralą informacyjno-kontaktową. Tego samego dnia w centrum szwedzkiej stolicy, przy straszliwym mrozie, zebrało się pięć-sześć tysięcy osób z pochodniami. Założyciel "Polenkommiten" w Szwecji Marian Kaleta wraz z Józefem Lebenbaumem i Andrzejem Koraszewskim powołali Komitet Poparcia "Solidarności" Szwecja Południowa. Podczas kilkudniowej głodówki w katedrze w Lud zebrali 20 tysięcy koron. Ketil Heyerdal, działacz organizacji Solidaritet Norge-Polen (SNP), udał się na jedną z małych norweskich wysepek i jak wspominał: "Mała gmina, może mieszkało tam jakieś dwa tysiące ludzi. Widzę, że coś dziwnego dzieje się w porcie, jakaś orkiestra, kilka klas szkolnych z flagami. Na czele z burmistrzem i z księdzem z wyspy. Potem zauważyłem, że coś jest nie tak - połowa miała norweskie flagi, a druga polskie. Dopiero potem zrozumiałem, że to nie przypadek, że oni wyszli mnie przywitać. Poszliśmy pochodem do szkoły na tej wyspie, gdzie utworzono oddział lokalny SNP, a burmistrz został jego pierwszym przewodniczącym."

28 grudnia 1981 r. w stolicy Peru Limie miał miejsce marsz, który odbył się pod hasłem Solidaridat con "Solidarność". Podczas przemarszu pod ambasadę PRL ponad dziesięć tysięcy osób wyrażało poparcie dla "Solidarności". Następnie odbył się wiec pod pomnikiem Wyzwolicieli Peru. Przemawiał tamtejszy działacz polonijny Andrzej Piętkowski oraz wybitny pisarz peruwiański Mario Vargas Llosa. Tego samego dnia pod konsulatem PRL w Nowym Jorku miała miejsce duża manifestacja.

W pierwszych dniach stanu wojennego protesty przeciwko jego wprowadzeniu miały spontaniczny charakter. Powyżej zostało opisanych tylko kilka takich akcji, spośród trudnej do oszacowania liczby protestów, które odbyły się na wszystkich kontynentach. W trakcie kilku kolejnych miesięcy działalność na rzecz "Solidarności" i akcje pomocy charytatywnej przybrały bardziej zorganizowane formy.

 

Włodzimierz Domagalski

 

Zobacz także:

Andrzej Chwalba, Czasy "Solidarności". Francuscy związkowcy i NSZZ "Solidarności"1980-1990, Kraków 1997.

Marcin Frybes, Społeczne reakcje Zachodu na fenomen "Solidarności" i rola emigracyjnych struktur Związku 1980-1989, [w:] NSZZ "Solidarność" 1980-1989, t. 2: Ruch społeczny, pod red. Łukasza Kamińskiego i Grzegorza Waligóry, Warszawa 2010, s. 505-574.

Ruch wsparcia "Solidarności". Środowiska wolnego świata przeciw zniewoleniu Polski. W 25 rocznicę powstania CSSO - Porozumienie Organizacji Wspierających "Solidarność", Warszawa 2007.

Peter Schweizer, Victory czyli zwycięstwo. Tajna historia świata lat osiemdziesiątych. CIA i "Solidarność", Warszawa 1994.

Jan Strękowski, Bohaterowie Europy. Norwegia Polsce 1976-1989, Lublin 2005

Jarosław Szarek, Zachód wobec stanu wojennego, [w:] Droga do niepodległości. Solidarność 1980-2005, Warszawa 2005, s. 337-351.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: stan wojenny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy