"Rzeczpospolita": Polscy żołnierze spaleni w stodole

Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zorganizuje w tym roku dwie duże ekspedycje poszukiwawcze na Ukrainę w celu ekshumacja szczątków polskich żołnierzy, którzy we wrześniu 1939 roku zginęli, idąc na odsiecz Lwowa – donosi gazeta.

"Planujemy prace na cmentarzu w Hołosku koło Lwowa. Z badań sondażowych wynika, że mogą się tam znajdować szczątki ok. 150 żołnierzy. Chcemy także odnaleźć miejsce, gdzie zostały złożone szczątki żołnierzy zamordowanych przez Wehrmacht w miejscowości Urycz koło Drohobycza. Zostali spaleni w stodole" - mówi "Rzeczpospolitej" Maciej Dancewicz, naczelnik wydziału zagranicznego Rady.

Badania nad zbrodnią w Uryczu prowadził katowicki Instytut Pamięci Narodowej. Według zebranych informacji, Niemcy zamordowali co najmniej 73 żołnierzy. Szymon Datner, autor książki o zbrodniach Wehrmachtu, ich liczbę oszacował na 100.

Reklama

Z relacji dwóch ocalałych żołnierzy Jana Marka i Antoniego Dobija wynika, że około 20 września 1939 roku nad Sanem koło Przemyśla Niemcy rozbili batalion 4. Pułku Strzelców Podhalańskich. W Uryczu polskich żołnierzy zamknięto w stodole. Jak im powiedziano, mieli przenocować.

"Po zamknięciu wrót Niemcy oblali stodołę naftą, a następnie podpalili za pomocą ręcznych granatów. Niemal wszyscy jeńcy spłonęli żywcem, uciekających ostrzelano z karabinów maszynowych" - relacjonował Jan Rybotycki, urodzony w Schodnicy koło Drohobycza badacz historii tamtych terenów.

Zbrodnię przeżyło trzech żołnierzy, między innymi wspomniani Marek i Dobija.

Historycy nie ustalili, który oddział niemiecki dokonał zabójstwa jeńców. Przypuszczalne miejsce pochówku żołnierzy w czasie prywatnej podróży w tamte rejony odkrył Rybotycki. Wskazał mu je ukraiński mieszkaniec wsi, który pamięta tamtą tragedię.

Więcej w "Rzeczpospolitej".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: II wojna światowa | Lwów | zbrodnie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy