Tak Polska oddała hołd bohaterom bitwy pod Zadwórzem

Przeszli do historii jako bohaterowie walczący na wzór starożytnych Spartan. Miejsce, w którym polegli, osłaniając Lwów przez nawałą armii bolszewickich, od razu pod bitwie zaczęto nazywać "Polskimi Termopilami".

Po bitwie czerwonoarmiści okradli i zmasakrowali ciała poległych polskich obrońców, czyniąc niemożliwym rozpoznanie wielu z nich. 2 listopada 1925 r. prochy jednego z bezimiennych bohaterów bitwy pod Zadwórzem pochowane zostało w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.

Jak wyglądały te podniosłe uroczystości, opisuje Włodzimierz Kalicki w książce "Zdarzyło się" (wydawnictwo ZNAK, Kraków 2014).

Dwa razy pochowani

O 6.00 jest jeszcze ciemno. Na tonącym w zieleni i biało-czerwonych flagach Dworcu Głównym stoją tłumy warszawiaków. Mnóstwo ludzi czeka na placu przed dworcem.

Reklama

"Przed wejściem stoi w otoczeniu kompanii honorowej 30. Pułku Piechoty laweta armatnia z 1. Pułku Artylerii Najcięższej. Zaprzężona jest w 6 siwych koni, przybrana zielenią i barwami narodowymi. Na peronie - wyprężona kompania honorowa 36. Pułku Piechoty, spieszony pluton konnego "Sokoła", poczty harcerzy. I oficjele: minister spraw wojskowych gen. Władysław Sikorski w otoczeniu generalicji oraz minister spraw wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, władze Warszawy, duchowieństwo.

O 6.05 na peron wtacza się złożony z 6 wagonów pociąg specjalny. Kompania honorowa prezentuje broń, orkiestra gra Mazurka Dąbrowskiego. Wysiada komendant pociągu gen. Marjański i składa ministrowi Sikorskiemu raport. Następnie z ostatniego wagonu - kaplicy - 8 podoficerów, kawalerów krzyża Virtuti Militari, bierze na ramiona trumnę, dostojnym krokiem wynosi ją przed budynek dworca, składa na lawecie. To trumna Nieznanego Żołnierza.

Uroczystości złożenia zwłok Nieznanego Żołnierza w Warszawie rozpoczęły się przed 4 dniami we wsi Zadwórze, 33 km od Lwowa. To tam, podczas wojny polsko-bolszewickiej, żołnierze odrodzonego po zaborach polskiego wojska stoczyli najbardziej heroiczną z wielu bitew o niepodległość. 17 sierpnia 1920 roku batalion młodych lwowskich ochotników, w większości uczniów, studentów i inteligentów, maszerował wzdłuż linii kolejowej na Lwów.

Gdy mijał Zadwórze, został ostrzelany ze wsi przez bolszewickie karabiny maszynowe. Zadwórze obsadzone było przez oddziały 6. Dywizji Konnej armii Budionnego, uderzającej na bezbronny, pozbawiony polskiego wojska Lwów. Gdy bolszewicy zaczęli ostrzeliwać młodych lwowiaków także ze skrzydeł, dowódca batalionu kpt. Bolesław Zajączkowski uznał, że otoczony oddział może uratować się jedynie, atakując. Rozwinął batalion w 3 tyraliery i uderzył na Zadwórze i przyległe do wsi wzgórza. Mimo liczebnej przewagi bolszewików, mimo silnego ostrzału ich artylerii, mimo szarży czerwonej jazdy, Polacy stację kolejową i wzgórza zdobyli.

Osamotniony batalion lwowiaków bronił się na tych wzgórzach przez 11 godzin. Młodzi, niewyszkoleni żołnierze odparli 6 zmasowanych ataków kawalerii Budionnego. O zmierzchu zaczęło im brakować amunicji. Polacy zbierali ją z patrontaszy zabitych i ciężko rannych towarzyszy broni. Gdy brakło nabojów, młodzi inteligenci z orzełkami na czapkach szli do kontrataków na bagnety.

O zmierzchu niedobitki batalionu wycofały się do tzw. lasu barszczowickiego. Polacy, otoczeni nieopodal budki dróżnika, bronili się do ostatniego, z braku nabojów walcząc na bagnety. Rozwścieczeni oporem i własnymi dużymi stratami bolszewicy dobijali rannych kolbami, szablami obcinali obrońcom kończyny i głowy.

Polscy oficerowie nie szli do niewoli - ostatnimi pociskami odbierali sobie życie. Na polach wokół Zadwórza zostały ciała 318 lwowskich żołnierzy, w większości okaleczone i zbezczeszczone przez bolszewików. Obrona Zadwórza była tak zaciekła, że Budionny zrezygnował z marszu na bezbronny Lwów i skręcił na północ, na Warszawę. Lwowscy inteligenci, jak Spartanie w wąwozie termopilskim, bez żadnej przesady, walczyli do ostatniej kropli krwi. Lwów uratowali. I już zaraz po wojnie z bolszewikami Zadwórze zyskało powszechnie miano polskich Termopil.

Przed 2 dniami, po południu, na cmentarzu obrońców Lwowa, w asyście pocztów honorowych wojska, rozkopano 3 wybrane losowo groby, na których widniały krzyże z napisami: "Żołnierz nieznany". Na wykopanych trumnach nie było jednak żadnych znaków potwierdzających, że pochowani w nich byli polskimi żołnierzami. Gdy otwarto trumny, okazało się, że zwłoki odziane są w ubrania cywilne, i nie ma przy nich dokumentów, zatem nie można ustalić przynależności zmarłych do polskiego wojska.

Dla komisji ekshumacyjnej nie było to zaskoczeniem - w 1918 roku walczyło o Lwów wielu ochotników, z braku mundurów w cywilnych ubraniach, często bez żadnych odznak wojskowych. W tej sytuacji komisja rozkopała kolejne 3 groby.

Tym razem okazało się, że na każdej z trumien znajdują się znaki identyfikacyjne wojska polskiego. Wówczas oficerowie garnizonu lwowskiego poprosili panią Jadwigę Zarugiewiczową o wskazanie jednej z trumien. Jej syn, 19-letni Konstanty Zarugiewicz, uczeń 7. klasy szkoły realnej, obrońca Lwowa z 1918 roku, zginął w ostatnich minutach bitwy koło budki dróżnika, gdy większość z 30 ostatnich żołnierzy batalionu odbierała sobie życie, by nie wpaść w łapy bolszewików.

Jego ciała nie rozpoznano - pochowany został jako nieznany żołnierz. Po otwarciu trumny okazało się, że spoczywają w niej zwłoki szeregowca wojsk polskich, odzianego w bluzę, cywilną marynarkę oraz maciejówkę z polskim orłem. Lekarze stwierdzili na miejscu, że nieznany szeregowiec miał złamaną nogę, zginął zaś od postrzału w głowę. Jego zwłoki przeniesiono do trumny drewnianej, którą następnie włożono do trumny metalowej, ofiarowanej przez warszawskiego przedsiębiorcę Łopackiego.

Po szczelnym zalutowaniu złożono ją do trzeciej, dębowej, trumny. Wieczorem żołnierze przenieśli ją do kaplicy cmentarnej i złożyli na pięknie ozdobionym barwami narodowymi katafalku przed Kaplicą Orląt. Nazajutrz trumnę ze zwłokami Nieznanego Żołnierza uroczyście przeniesiono do lwowskiej katedry.

O godzinie 15.00 prałat ks. Zajchowski odprawił w cmentarnej kaplicy egzekwie i uroczysty kondukt ruszył przez odświętnie przybrane i oświetlone miasto. Za orkiestrą wojskową i kompanią honorową postępowali harcerze i młodzież szkolna. Po nich wolno jechał rydwan wypełniony wieńcami i wreszcie trumna na lawecie, ozdobiona srebrnymi orłami, wielkim Krzyżem Virtuti Militari, wstęgami w barwach miasta i w barwach narodowych. Trzeciego dnia uroczystości trumna ze zwłokami Nieznanego Żołnierza, po odprawieniu w lwowskiej katedrze mszy św., przewieziona została na lawecie najcięższej armaty na dworzec kolejowy. Gdy trumnę wynoszono z katedry, zagrzmiały armaty Cytadeli, biły dzwony we wszystkich kościołach.

Na pl. Marciackim bezimiennego towarzysza pożegnało wojsko. Przed gmachem poczty na Słowackiego żegnali go lwowscy pocztowcy. U zbiegu ul. Kopernika i Leona Sapiehy Nieznanego Żołnierza pożegnali lwowscy tramwajarze. Na dworcu trumnę powitali kolejarze. W chwili zdejmowania jej z lawety zagwizdały wszystkie lokomotywy. W salonie recepcyjnym na dworcu do wieczora żegnali nieznanego obrońcę miasta i ojczyzny jego mieszkańcy.

O 20.00 10 podoficerów wzięło trumnę na ramiona. Znów zagwizdały wszystkie lokomotywy, kompania honorowa sprezentowała broń, orkiestra pułkowa zagrała Mazurka Dąbrowskiego. Podoficerowie złożyli trumnę w specjalnym wagonie- kaplicy, w którym ongiś przywieziono do polski zwłoki Henryka Sienkiewicza. Na trumnie złożono wieńce od wojska, od kombatantów, obrońców Szkoły im. Sienkiewicza w 1918 roku oraz tarczę z herbem Lwowa, miasta zawsze wiernego.

O 20.48 pociąg powoli ruszył do Warszawy. Aż do dworca w Kleparowie po obu stronach torów stały dwa gęste szpalery kolejarzy z pochodniami. W każdym mieście na trasie pociąg witany był uroczyście przez władze, wojsko i mieszkańców. W jaśniejącej z każdą minutą listopadowej szarówce kondukt z trumną podąża ulicami Warszawy do katedry. Mimo wczesnej pory na jego trasie stoją, za gęstymi szpalerami wojska, ogromne tłumy. W katedrze na trumnę oczekują najwyższe władze Rzeczypospolitej, z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim na czele. Kawalerowie Virtuti Militari przenoszą trumnę na królewski katafalk, otoczony przez las sztandarów pułkowych. Wartę przy trumnie pełnią szwoleżerowie, kawalerowie Virtuti Militari. U stóp katafalku czuwa 3 młodocianych obrońców Lwowa. Jeden z nich dzierży wykuty na Śląsku, na tę okazję, symboliczny miecz.

Metropolita warszawski rozpoczyna mszę żałobną. Ksiądz kanclerz Szlagowski wchodzi na ambonę:

"Kto ty jesteś - nie wiem. Gdzie dom twój rodzinny - nie wiem. Kto twoi rodzice - nie wiem i wiedzieć nie chcę, i wiedzieć nie będę aż do dnia sądnego. Wielkość twoja w tem, żeś nieznany. Ty jesteś odwieczny geniusz bojowy Narodu, zowiesz się Męstwo. Ty jesteś niespożyta, niezmożona moc ideałów narodowych, zowiesz się Poświęcenie. Ty jesteś wszechzwycięska niepodległość ducha narodowego, zowiesz się Wolność. Nazywasz się Miljon, bo miliony złożyły w tobie swoje ukochanie i swoje katusze. Imię twoje czterdzieści i cztery, a życie twoje - trud trudów. Sława, sława, sława!".

Pochylają się sztandary, podoficerowie z krzyżami VM na piersiach wynoszą trumnę. Tuż za nią idzie para sierot wojennych, dalej 2 wdowy po poległych bezimiennie żołnierzach, 2 matki poległych. Za nimi 4 inwalidów, niedoszłych Towarzyszy Nieznanego Żołnierza w śmierci.

Potem dopiero prezydent i długi sznur dostojników, duchowieństwa, generalicji. Na pl. Saskim trumna płynie na ramionach bohaterów wojennych w stronę mauzoleum, pośród szpaleru sztandarów. Minister spraw wojskowych gen. Władysław Sikorski wkłada do grobu akt wieczysty o złożeniu zwłok Nieznanego Żołnierza. Punktualnie o 13.00 trumna dotyka dna. Rozlega się jeden strzał armatni. W tej chwili zamiera cała Polska. Na baczność stają przechodnie i sklepikarze, stają tramwaje i samochody. Delegacje składają wieńce aż do późnego wieczora.

W tym czasie do Sulejówka dociera delegacja 7 generałów i kilkunastu pułkowników. Meldują się w willi Józefa Piłsudskiego. Marszałek jest w bardzo silnym konflikcie politycznym z rządem i z gen. Sikorskim osobiście. Piłsudski, wódz naczelny w tygodniach odzyskiwania niepodległości i w miesiącach wojny bolszewickiej, na uroczystościach złożenia ciała Nieznanego Żołnierza nie był obecny".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy