20 stycznia 1951 r. Aresztowanie biskupa Czesława Kaczmarka

Szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych oraz Watykanu, faszyzacja życia społecznego, nielegalny handel walutami oraz kolaboracja z III Rzeszą - takie zarzuty postawiono aresztowanemu 20 stycznia 1951 roku biskupowi kieleckiemu Czesławowi Kaczmarkowi.

Dlaczego biskup Kaczmarek "podpadł" władzom?

Jak twierdzi biograf biskupa ksiądz Jan Śledzianowskiego w książce "Ksiądz Czesław Kaczmarek - biskup kielecki", duchowny naraził się władzy ludowej, gdy po pogromie kieleckim 14 lipca 1946 roku sporządził raport "w którym wskazał na rządzących jako tych, którym mogło zależeć na wywołaniu tumultu". Kaczmarek przekonywał, że zamieszki nie miały podłoża antysemickiego i rasowego, a stricte polityczne.

Co więcej, biskup przekazał treść raportu ambasadorowi Stanów Zjednoczonych Arthurowi Bliss Lane’owi, z którym łączyła go zażyła znajomość.

Reklama

Nie był to jednak jedyny powód. Biskup był jednym z przeciwników podpisanego 14 kwietnia 1950 roku przez prymasa Stefana Wyszyńskiego porozumienia z komunistycznymi władzami.

Aresztowany Kaczmarek przetrzymywany był w więzieniach w Kielcach i na Mokotowie, gdzie torturowano go - fizycznie i psychicznie - chcąc wymusić przyznanie się do winy. Wyczerpany katuszami duchowny, którego dodatkowo zdruzgotała informacja o śmierci matki, przyznał się do winy.

W trakcie pokazowego procesu (od 14 do 22 września 1953 roku) biskup został skazany na 12 lat pozbawienia wolności. Jak przekonywał prowadzący sprawę i odpowiedzialny za wydanie ponad 100 wyroków śmierci na działaczy niepodległościowych sędzia Mieczysław Widaj, duchownemu udowodniono prowadzanie antypaństwowego i antyludowego ośrodka oraz "kolaborację z Niemcami, usiłowanie obalenia ustroju PRL i propagandę na rzecz waszyngtońsko-watykańskich mocodawców".

O to, by zapadł zgodny z zaleceniami władz wyrok zadbał również wyznaczony z urzędu obrońca Mieczysław Maślanko, o którym Kaczmarek mówił, że oskarżeni w procesie księża z Kielc bali się go bardziej niż prokuratora. Maślanko całą wiedzą na temat biskupa dzielił się z funkcjonariuszami UB.

W trakcie procesu, z polecenia władz, przeciwko Kaczmarkowi wystąpili "księża patrioci" i kontrolowane przez komunistów zrzeszenia oraz media katolickie. Na przykład ówczesny redaktor naczelny "Wrocławskiego Tygodnika Katolików" Tadeusz Mazowiecki opublikował krytyczny wobec działalności biskupa artykuł.

Ze względu na zły stan zdrowia duchownego i w wyniku petycji rodziny, episkopatu i przyjaciół, Kaczmarkowi udzielono urlopu od odbywania kary.

7 maja 1956 roku Wojskowy Sąd Garnizonowy zastosował wobec duchownego amnestię, jednocześnie kierując go na przymusowy pobyt w klasztorze w Rywałdzie Królewskim.

Wreszcie, po umorzeniu śledztwa Kaczmarek wrócił do Kielc 2 kwietnia 1957 roku. Nie oznaczało to jednak końca szykan. Władze nieskutecznie próbowały wymusić na episkopacie usunięcie biskupa ze stanowiska. Gdy to nie przyniosło skutku, "ksiądz patriota" Leonard Świderski opublikował kilka oszczerczych książek, zarzucając w nich Kaczmarkowi m.in. rozwiązłość.

Biskup Kaczmarek zmarł 26 sierpnia 1963 roku. W 1990 roku duchowny został pośmiertnie uniewinniony i zrehabilitowany.

AW

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy