Wiesław Chrzanowski: Człowiek postawiony na marginesie (w drugą rocznicę śmierci)

Gdy późniejszy marszałek Sejmu przyszedł na świat - w roku 1923 w Warszawie - jego rodzice, Izabela Jaxa-Dobek i profesor Wiesław Chrzanowski sr, mogli sądzić, że to dziecko urodziło się pod szczęśliwą gwiazdą. Dom jest ciepły, dostatni, profesorski w przedwojennym znaczeniu tego słowa, rodzice wykształceni i światowi, ojciec były minister w roku 1920 w gabinetach Witosa i Grabskiego, jest uznanym naukowcem, specjalistą w zakresie budowy maszyn parowych.

Wiesław jr, zwany przez rodziców Wiesiem, ma wszelkie atuty, by "wzrastać w latach" i cieszyć rodziców nadzieją na swoją świetlaną przyszłość. Wkrótce okaże się, że ów młodzieniec jest też nieprzeciętnie utalentowany, co potwierdzi tę nadzieję.

Zanim 1 września 1939 r. armia Hitlera zaatakuje Polskę, przystojny młodzian robi wrażenie kogoś, kogo kariera poszybuje naprawdę wysoko. Jednak po 1 września nic już nie jest takie jak dawniej, nawet Wiesław Chrzanowski jr traci gdzieś swoją szczęśliwą gwiazdę. I chociaż w przyszłości nie raz spotka się z Historią w niepośledniej roli, każdy sukces będzie go kosztował churchillowskie "krew, pot i łzy".

Reklama

Ojciec umiera w okupacyjnej Warszawie w roku 1940 - cios pierwszy, dzieci państwa Chrzanowskich w przyspieszonym tempie dorośleją. Wiesław wchodzi do konspiracji za namową brata, który niedługo ginie zastrzelony przez Niemców po wsypie - cios drugi.

Wiesław jako ideowy narodowiec jest przeciwny wywoływaniu powstania w Warszawie, ale jako karny żołnierz idzie się bić. Powstańcy zostają pobici, miasto zburzone, konspiracja traci naturalne oparcie i zostaje poniekąd wydana na łup Rosjanom - cios trzeci. Nadchodzi komunizm, co do którego zamiarów Wiesław Chrzanowski nie ma najmniejszych złudzeń - cios czwarty.

Przechodzi płynnie z konspiracji antyniemieckiej do konspiracji antykomunistycznej. Te struktury okazują się nieodporne na infiltrację komunistów, a ich działacze nieodporni na metody śledcze UB.

Chrzanowski, który zaraz po wojnie zdążył jeszcze dokończyć studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, angażuje się w legalnej chadeckiej przybudówce młodzieżowej Stronnictwa Pracy, nie zrywając jednak kontaktów z podziemiem narodowym. Wkrótce zostaje aresztowany - cios piąty. Widząc szansę na zwolnienie, podpisuje zobowiązanie do współpracy, z którego nie zamierza się wywiązać i nie wywiązuje się.

Pisze raport dla Tadeusza Macińskiego "Prusa", swojego przełożonego z konspiracji narodowej, w którym informuje go, co UB wie o ich organizacji, po czym zaczyna się ukrywać. Próbuje uciec za granicę, ale trzykrotnie mu się to nie udaje. Ujawnia się na wiosnę 1947 r. ramach tzw.  amnestii i rozpoczyna współpracę z dodatkiem młodzieżowym do "Tygodnika Warszawskiego", pisma o orientacji chadeckiej. Równocześnie organizuje kursy z katolickiej nauki społecznej dla warszawskiej młodzieży szkolnej i studenckiej.

UB ma go na celowniku. Na fali aresztowań w środowisku "Tygodnika Warszawskiego", zostaje ujęty i on, jesienią 1948 r. Ciężkie śledztwo, wyrok: 8 lat za próbę obalenia ustroju  - cios szósty.

Ale potem umiera Stalin i zaczynają się, jeszcze przed Październikiem,  złagodzenia kar, przerwy w wyrokach itp. Chrzanowski wychodzi z więzienia w r. 1954. Wydawać by się mogło, że po latach chudych nastaną i dla niego lata tłuste. Bądź co bądź, wielu byłych więźniów politycznych potrafiło jakoś, lepiej czy gorzej, urządzić sobie życie. Co do Chrzanowskiego, to "władza ludowa" zadbała o to, żeby nie poczuł się w Polsce zanadto u siebie.

Przed więzieniem był asystentem na Uniwersytecie Warszawskim  i w Szkole Głównej Handlowej, po wyjściu z więzienia nie ma o tym nawet mowy - cios siódmy.

Chrzanowski jest urodzonym prawnikiem, ma do tego prawdziwą smykałkę. Skoro nie jest mu dane zrobić kariery akademickiej, próbuje w adwokaturze. Przecież wielu byłych więźniów politycznych zostaje po Październiku adwokatami. Chrzanowski, mimo że zdaje celująco egzamin adwokacki, nie zostaje dopuszczony do zawodu z powodu weta ministra sprawiedliwości - cios ósmy.

Ląduje w spółdzielczości mieszkaniowej jako radca prawny. W latach 70 udaje mu się zrobić doktorat w ramach branżowego instytutu spółdzielczego. On, który z powodzeniem mógłby błyszczeć w katedrze prawa cywilnego czy w katedrze teorii prawa na UJ  czy na UW, robi doktorat w naukowej drugiej lidze - "władza ludowa" czuwa.

Od połowy lat 60-tych jest blisko kardynała Wyszyńskiego. Staje się jego doradcą i to da mu później tytuł do ubiegania się o miejsce wśród doradców Lecha Wałęsy. Rzeczywiście nim zostaje, ale - znowu - nie należy do najściślejszego kręgu z  Tadeuszem Mazowieckim i Bronisławem Geremkiem na czele. W kręgach, które zdobywają największy wpływ na "Solidarność" ma piętno "endeka" i "przedsoborowego katolika". Z takim piętnem nie można mieć uprzywilejowanego dostępu do ucha Przewodniczącego - mimo wizerunku Matki Boskiej w klapie marynarki Wałęsy.

Los odrobinę się do niego uśmiecha, gdy w połowie lat 80-tych zostaje przyjęty do pracy na KUL.

Odmawia udziału w pracach Okrągłego Stołu, przez co jeszcze bardziej się marginalizuje politycznie, nie jest zatem kandydatem w wyborach kontraktowych. Tymczasem jego polityczni przyjaciele są zaangażowani w te wybory i/albo (jak Aleksander Hall) w rząd Tadeusza Mazowieckiego.

Chrzanowski staje na czele Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, które jedną nogą wspiera rząd, drugą go kontestuje, nie mogąc znaleźć z premierem wspólnego języka ani w sprawie tempa wychodzenia z komunizmu, ani w sprawie przywracania chrześcijańskiej tradycji do życia publicznego.

4 czerwca 1992 jego nazwisko figuruje wśród parlamentarzystów, których komunistyczna policja polityczna zarejestrowała jako swoich tajnych współpracowników - cios dziewiąty.

Minister Antoni Macierewicz nie mógł nie umieścić jego nazwiska na owej liście, bo faktycznie Chrzanowski został w tym charakterze zarejestrowany przez SB, przy czym nie chodziło o rok 1946 (kiedy po podpisaniu zobowiązania do współpracy ukrył się i napisał raport do swojego przełożonego z konspiracji). Chodziło o rok 1973, kiedy zgodził się na rozmowy w warszawskiej kawiarni z oficerem SB. Zarazem jednak Macierewicz udzielał na temat swojego partyjnego kolegi informacji tyleż enigmatycznych, co niejednorodnych, siejąc tym samym jak najgorsze domysły. A z kolei samemu Chrzanowskiemu Macierewicz powiedział jeszcze przed ujawnieniem "listy", że jego nazwisko figuruje tam z tylko z powodów formalnych, a sprawa zostanie szybko wyjaśniona.

To się jednak odwlekło o lata - cios dziesiąty. Materiały z dossier t.w. "Spółdzielca" wskazują, że Wiesław Chrzanowski próbował przechytrzyć oficera SB, który go zwerbował i rzeczywiście go przechytrzył o tyle, że ten w końcowym raporcie w 1975 r. napisał, że t.w. "Spółdzielca" jest operacyjnie nieprzydatny. W końcu, ale dopiero w roku 2000, senator Chrzanowski został prawomocnie oczyszczony z zarzutu kłamstwa lustracyjnego.

Ten człowiek miał więc prawie zawsze "pod górkę".  Prawda, że na starość doczekał się uhonorowania: w  wolnej Polsce został marszałkiem Sejmu i ministrem, partia, którą założył, była jego oczkiem w głowie. Ale to jego najbardziej hołubione dzieło polityczne nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Partia, po kilku latach działalności i udziału w dwóch rządach solidarnościowych, zeszła do politycznej drugiej ligi, a w końcu została wyrejestrowana. Zatem i ten największy polityczny sukces Wiesława Chrzanowskiego miał dla niego smak słodko-kwaśny. Może nawet z przewagą kwaśnego.

Pozostaje paradoksem, że - w kraju takim jak Polska - taka lub podobna formacja polityczna nie odegrała kluczowej roli w okresie budowania demokracji. I to, że nie odgrywa zgoła żadnej roli dzisiaj, kiedy szybkie zmiany cywilizacyjne stawiają przed chrześcijańską koncepcją człowieka nowe wyzwania.

Profesor Chrzanowski u schyłku życia był tym poważnie zatroskany.

Zmarł 29 kwietnia 2012 r.

Roman Graczyk

-------------------------------

Roman Graczyk jest autorem biografii Wiesława Chrzanowskiego, "Chrzanowski", Świat Książki, Warszawa 2013

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Roman Graczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy